Tydzień 6
Minęły Święta, brzuchy urosły, zajączek przestał się uganiać za upragniona kurką. Nasi modelarze jednak znaleźli czas pomiędzy myciem okien ku chwale Cieśli a pieczeniem sernika by dopieścić swoje makiety. Zobaczmy co tam u nich.
Paweł “Berdysz” Dąbrowski
Berdysz kontynuuje zabawę z makietą. Do ciekawej studni z poprzedniego odcinka dołączyło całkiem zgrabne drzewko. Nawet utrzymane w klimacie dzisiejszej pogody.
Jakob Scholz
Jakob nadal majstruje przy swojej karczmie, Widzimy prawdopodobnie wstępne ustawienie modeli, jeszcze lepiej wyeksponowanych przez wcześniejsze wyburzenie kilku zbędnych ścian i elementów sufitu.
Staszek “Liefather” Muszyński
Staszek w tym tygodniu pokazał świetne elementy makiety które wprowadzają w klimat sążnie magiczny. Do tego przyjechał z taczką wypełnioną wybitnie smacznym fluffem który polecamy każdemu.
Vandal Faust wśród wyznawców Tzeentcha cieszy się sławą kolekcjonera, zbierającego egzotyczne artefakty. W jego posiadaniu znajduję się zarówno bezcenne przedmioty, jak i pozornie bezwartościowe, których wartość zna wyłącznie on. Przedmioty te łączy jedna rzecz – wszystkie są w ten czy inny sposób naznaczone przeznaczeniem – miały same bezpośrednio, lub pośrednio wpływ na losy wszechrzeczy – obecnych światów, dawnych światów, a nawet samej domeny chaosu. Vandal ma się za pana przeznaczenia chcącego uzyskać nad nim jak największą kontrolę, co pozwoliłoby mu na wieczną egzystencję przepełnioną sukcesami i triumfami.
Jego obecnym celem jest przeistoczenie się w księcia demonów, co może osiągnąć wyłącznie przez wprowadzenie w życie intryg i planów tak skomplikowanych i kreujących losy świata, że doceni je sam Tzeentch.
Jako swoją siedzibę wybrał on podziemia ruin miasta w Chamonie – królestwie metalu – skąd dyryguje on sznurkami władzy z pomocą swoich licznych agentów i szpiegów. Jego wpływy sięgają wszystkich śmiertelnych królestw. Nawet w mieście Hammerhal jego agenci wprowadzają w życie spiski przysparzające mu chwały, bogactw i przede wszystkim wpływów. Jako jednemu z nielicznych wyznawców chaosu udało mu się wprowadzić swoich szpiegów nawet do podniebnych miast Kharadronów.
Jego intrygi mają na celu wszczęcie wojny domowej między siłami porządku – wojny która pozwoli chaosowi na ponowną dominację śmiertelnych królestw – tym razem pod przewodnictwem Tzeentcha.
***
Podczas gdy Vandal jest przekonany o swoim nadchodzącym triumfie nie jest świadom zagrożenia zbierającego się nad jego losem. Źródłem tego zagrożenia są dwa spośród zebranych przez niego artefaktów. Jednego posiadającego olbrzymią wartość, oraz jednego posiadającego pozornie nieznaczną.
Jednym z artefaktów jest egzemplarz książki. Niewielkiego tomu, o podniszczonej okładce, zawierającego dzienniki dwojga wojowników i poszukiwaczy przygód. O wartość księgi stanowi jej pochodzenie. Jest to trzeci tom „Moich Podróży z Gotrekiem” pióra Felixa Jeagera. Tom pochodzący ze świata, który przestał istnieć dzięki zwycięstwu chaosu. Tom ten przetrwał dzięki Skavenom. Opisywał on walkę bohaterów z szarym prorokiem Thanqualem w mieście Nuln. Szary prorok po swojej porażce długie lata szykował zemstę na Gotreka i Felixa. Gdy trafił na egzemplarz książki napisanej przez Felixa pozyskał ją w celu zbadanie i poznania sposobu myślenia swoich nemezis. Księga ta została mu skradziona i trafiła z rąk do rąk i w końcu trafiła do bibliotek Skaveńskich jako przykład postrzegania ich przez ludzi. Wraz z innymi zgromadzonymi przez Skaveny skarbami została ona uratowana z niszczonego świata. Po wiekach została ona odkupiona przez Vandala w zamian za ujawnienie lokacji obfitego źródła spaczeni.
Drugim z artefaktów jest koło zębate z duradińskiej placówki badawczej, które w kolekcji Vandala znalazło się ze względu na swoją historię. Podczas inwazji wojowników Khorna na placówkę – duradiński dowódca straży Bjorn Jordsson – wyzwał na pojedynek czempiona dowodzącego tamtejszymi siłami Grodda Krwawoustego. Bjorn mimo olbrzymiej determinacji nie był w stanie dorównać potężnemu wojownikowi Khorna. Grodd powalił go na ziemię i odciął mu rękę, po czym odwrócił się do powalonego wroga plecami w geście pogardliwego lekceważenia. Bjorn mimo bólu i poniżenia przepełniony był gniewem, który pozwolił mu na ostatni w życiu czyn – pochwycił koło zębate leżące na ziemi i cisnął nim w przeciwnika – trafiając go prosto w kark i łamiąc mu kręgosłup. Po chwili został zakatowany przez rozwścieczonych sługusów martwego Grodda. Śmierć czempiona doprowadziła do wewnętrznych walk wśród łupieżców Khorna o władzę – co w efekcie znacznie osłabiło wpływy wyznawców tego boga w tym rejonie- co pozwoliło na uzyskanie w nim pełnej dominacji wyznawców Tzeentcha.
Vandal będący wtedy jednym z młodych magów w siłach Tzeentcha odnalazł to koło zębate i zachował jako przedmiot o pozornie małym znaczeniu, a potrafiący skończyć żywot czempiona uznawanego za przeznaczonego do wielkości.
Na kole zębatym wyryte były runy, które Vandal przetłumaczył jako runy mające wspomagać działanie i niezawodność mechanizmu. Vandal nie wiedział jednak, że w sekretnym języku runicznym inżynierów – znanym jedynie nielicznym duradinom – runy te zawierały także wskazówki jak dotrzeć do zaginionego miasta Zorn Grung Azul.
Mimo braku świadomości Vandala Fausta to właśnie posiadanie tych dwóch artefaktów sprawiło, że stał się celem misji dwójki bohaterów, którzy zbiorą drużynę mającą stawić mu czoło. Starcie z tymi herosami stanowi węzę na pajęczynie losu. Węzeł który może doprowadzić do wywyższenia Vandala do rangi księcia demonów w wypadku jego sukcesu, lub śmierci w wypadku porażki.
Krzysztof “Mrówa” Mrówczyński
Krasnoludy Mrówy bronią się same i nie wymagają mojego opisu, który zawsze na tle jego fluffu wygląda blado… zobaczcie co tam ciekawego u drużyny nieustraszonych krasnoludów.
Nali
Już od wczesnej młodości Nali przejawiał wielki talent. Potrafił wytwarzać mnóstwo pięknych przedmiotów. Nie zajmował się tylko jubilerstwem jak większość krasnoludów jego rodu, ale również rzeźbiarstwem. W wieku zaledwie 40 lat wyrzeźbił popiersie będące jego autoportretem. To osiągnięcie i znajomości wśród wielu artystycznych rodów jego ojca pozwoliły mu zostać czeladnikiem u Starego Furina. Rzeźbiarza wychwalanego nawet przez same elfy, rasę wykazującą największą niechęć do ludu gór. Przez lata kształcił się w tej sztuce osiągając niemalże poziom swojego mistrza.
Niestety Stary Furin zmarł pewnego poranka dożywając w ten sposób pokaźnych 325 lat. Nali wielokrotnie słyszał od swojego mistrza opowieści o doskonałych rzeźbach, arcydziełach zdobiących niemalże każdą komnatę Khazad Dum. Opowieści te przekazywane były z pokolenia na pokolenie rodu Starego Furina. Khazad Dum stało się dla Naliego symbolem niedoścignionej doskonałości i szczytem kunsztu sztuki.
Gdy Dowiedział się o wyprawie jaka się szykuje z Ereboru kupił zbroje od najlepszego płatnerza, włócznie i skórznie. Nie miał zbyt dużego doświadczenia w walce jednakże z bronią drzewcową radził sobie nie najgorzej dzięki czemu jego włócznia niejednokrotnie pozbawiła życia przebiegłych orków.
Balin
Syn Fundina, pomysłodawca i przywódca drużyny określanej mianem Kolonii Balina. Liczący 256 lat potomek znanego i szanowanego Rodu krasnolud o bujnej, siwej brodzie z misternie plecionymi warkoczami wiązanymi zielonymi jedwabnymi wstęgami i ozdobnymi metalowymi tulejami. Ubrany w piękne, białe wyszywane srebrem szaty, zbroje z mitrilowych łusek i kaftan z wieloma okuciami od pasa w dół. Obuty był w sabatony ze stali dziwerowanej najwyższej jakości. Pod brodą nosił pas wysadzany klejnotami o masywnej, kwadratowej złotej klamrze. Do pasa nosił przytroczone dwa krótkie toporki. Do walki ruszał z Ereborskim mieczem, lecz gdy w jednej z komnat odnalazł Topór Durina dumnie dzierżył go w każdej następnej walce niosąc spustoszenie w szeregach przeciwników.
Co zostało przewidziane przez Daina, od początku nie chętnemu przedsięwzięciu, Balin wkrótce od wejścia przez próg bram Morii dokonuje swojego żywota w sali Mazarbul.
Już od wczesnej młodości Nali przejawiał wielki talent. Potrafił wytwarzać mnóstwo pięknych przedmiotów. Nie zajmował się tylko jubilerstwem jak większość krasnoludów jego rodu, ale również rzeźbiarstwem. W wieku zaledwie 40 lat wyrzeźbił popiersie będące jego autoportretem. To osiągnięcie i znajomości wśród wielu artystycznych rodów jego ojca pozwoliły mu zostać czeladnikiem u Starego Furina. Rzeźbiarza wychwalanego nawet przez same elfy, rasę wykazującą największą niechęć do ludu gór. Przez lata kształcił się w tej sztuce osiągając niemalże poziom swojego mistrza.
Niestety Stary Furin zmarł pewnego poranka dożywając w ten sposób pokaźnych 325 lat. Nali wielokrotnie słyszał od swojego mistrza opowieści o doskonałych rzeźbach, arcydziełach zdobiących niemalże każdą komnatę Khazad Dum. Opowieści te przekazywane były z pokolenia na pokolenie rodu Starego Furina. Khazad Dum stało się dla Naliego symbolem niedoścignionej doskonałości i szczytem kunsztu sztuki.
Gdy Dowiedział się o wyprawie jaka się szykuje z Ereboru kupił zbroje od najlepszego płatnerza, włócznie i skórznie. Nie miał zbyt dużego doświadczenia w walce jednakże z bronią drzewcową radził sobie nie najgorzej dzięki czemu jego włócznia niejednokrotnie pozbawiła życia przebiegłych orków.
Balin
Syn Fundina, pomysłodawca i przywódca drużyny określanej mianem Kolonii Balina. Liczący 256 lat potomek znanego i szanowanego Rodu krasnolud o bujnej, siwej brodzie z misternie plecionymi warkoczami wiązanymi zielonymi jedwabnymi wstęgami i ozdobnymi metalowymi tulejami. Ubrany w piękne, białe wyszywane srebrem szaty, zbroje z mitrilowych łusek i kaftan z wieloma okuciami od pasa w dół. Obuty był w sabatony ze stali dziwerowanej najwyższej jakości. Pod brodą nosił pas wysadzany klejnotami o masywnej, kwadratowej złotej klamrze. Do pasa nosił przytroczone dwa krótkie toporki. Do walki ruszał z Ereborskim mieczem, lecz gdy w jednej z komnat odnalazł Topór Durina dumnie dzierżył go w każdej następnej walce niosąc spustoszenie w szeregach przeciwników.
Co zostało przewidziane przez Daina, od początku nie chętnemu przedsięwzięciu, Balin wkrótce od wejścia przez próg bram Morii dokonuje swojego żywota w sali Mazarbul.
Dominik “Rani” Wilk
Rani poprosił w wiadomości, żeby było tajemniczo. Więc czujcie się tajemniczo niczym zagubieni w ogrodzie z tej śmiesznej książki.
Piotr “Sherman” Pucyk
Czy ja naprawdę powinienem coś pisać na ten temat ? Sherman chyba do koszyczka wsadził czołgi zamiast pisanek bo to jest coś czym naprawdę można się pochwalić…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz