Minął tydzień 5ty… cholera ależ ten czas leci… normalnie jak gacie z tyłków nastolatek na koncercie Biebera. Sprawdźmy co tam na warsztacie u naszej ekipy modelarskiej.
Mikołaj “Wołek Zbożowy” Włodek
Na pierwszy rzut info z warsztatu Wołka. Podobno skończył jeźdźca na konioptaku, ale to pokażemy wam kiedy indziej. Teraz jednak sprawdźmy jakieś plotki związane z makietą coś tam widać, niby coś tam jest, ale co? I przede wszystkim: jak on ma zamiar tam upchnąć te wszystkie ludki ? Tego dowiecie się w kolejnych odcinkach. Na deser jeszcze troszkę historii związanej wcześniejszym jeźdźcem
Naczelny oddziału Pallador'ów Vitruvius (Vitri):
Naczelny oddziału, w przeciwieństwie do Matobe wielokrotnie już przekuwany na Kowadle Apoteozy.
Vitri jest typowym przedstawicielem Niebiańskich Vindykatorów, porywczy, waleczny, pierwszy na linii walk, ale potrafiący wysłuchać dobrych rad swych podwładnych, dodatkowo wyśmienity szermierz. Wraz z Matobe wspólnie planują posunięcia oddziału. Wiecznie podkrążone oczy typowe dla niego, to efekt uboczny ostatniego przekucia, od którego to Vitruvius cierpi na bezsenność. Tylko po dobrej walce i skróceniu o głowę kilku wyznawców Tzeentcha, potrafi porządnie się wyspać. Dlatego też podczas aktualnej pogoni tak zapalczywie rwie się do walki. Po ponad tygodniowym, bezsennym, śledzeniu swej zdobyczy, w końcu nadchodzi upragniony sen!
Paweł “Berdysz” Dąbrowski
W Zeszłym tygodniu Berdysz zaserwował nam sporą dawkę wzruszenia niczym przy Titanicu kiedy to pokazał stary model ogra. W tym tygodniu również on zdecydował się na to by obnażyć kolejny fragment swojej makiety. Dla mnie to jakiegoś rodzaju wieża. A raczej jej części. I wiadomo że klimat będzie zimowy. Znaczy taki po zimie. Roztopy bardziej. Swoją drogą całkiem nieźle mu te roztopy wyszły.
Piotr “Sherman” Pucyk
Zajechał ciężki sprzęt w obręb naszego konkursu. Sherman zaprezentował dwie ciekawe limuzyny opancerzone, którymi nie jeden będzie chciał się “carnąć”. Już można sobie wyobrazić, że poziom jego makiety powstały z połączenia piechoty z zeszłego tygodnia i nowych czołgów będzie baardzo wysoki. Konkurencja lepiej się ogarniać tam proszę !
Staszek “Liefather” Muszyński
Podobno wszyscy fachowcy od układania kafelków wyjechali z Polski. Liefather, człowiek tysiąca talentów znalazł rozwiązanie i tego problemu. Oto jak poradził sobie z układaniem ceramiki na swojej makiecie. Aaa no i jeszcze oczywiście jak typowy “renesansiarz” napisał drobną historię.
Fluff:
Magiczny krąg Vandala Fausta wiecznie splamiony krwią niewinnych ofiar - których energia życiowa przekształcana jest w magiczną moc potrzebną do rzucania potężnych czarów pozwalających manipulować arcymagusowi w swój los. Jego zaklęcia pozwoliły mu przetrwać starcia z licznymi herosami - jednak protekcja Tzeentcha nie będzie trwała wiecznie, bowiem jest on kapryśnym panem. Vandal świadomy tego poszukuje obsesyjnie wyzwania, które pozwoli mu wynieść się poza ranki śmiertelników.
Krzysztof “Mrówa” Mrówczyński
U Mrówy praca jak zawsze do przodu. W tym tygodniu coś tam niby pomalował, ale kto by się tym interesował kiedy można poczytać taki fluff… no dobra fluff okraszony pięknymi modelami staje się jeszcze smaczniejszy.
Ponure Młoty (Loni i Frar)
Pancerze z ciemnej stali złożone z misternie łączonych płyt i łusek. Hełmy stalowe całkowicie zasłaniające twarz walczącego. Ciężkie, okute buty i rękawice.
Ciemnobrązowe tuniki wypychane końskim włosiem dla lepszej absorpcji uderzeń. W dłoniach trzymane dwuręczne młoty z nadziakami, za paskiem zaś poręczne brodate toporki. W takim rynsztunku do boju ruszają Ponure Młoty. Oddział ten idzie jako pierwszy w bój. To swoista forpoczta Ereboru, silni, niewzruszeni wojownicy nie bojący się śmierci.
Widok tych wojów w bitwie napawa zarówno dumą i szacunkiem, ale również trwogą. Idą na wrogą, nawet jeśli ten ma przewagę. Bez względu, nawet na pewny wynik, szeregi maszerują przed siebie prosto na kolumny przeciwnika, a gdy już się do niego zbliżą atakują szybko i bezwzględnie. Nie ma mowy o odwrocie. Zawsze walczą do końca nawet gdy wynik już jest przesądzony. Ich zadaniem jest rozbić przeciwnika, jeśli się to nie uda to z honorem polec w bitwie by móc ucztować w wielkich halach z przodkami.
Oin
Choć stary i przygłuchy brat Gloina czuł, że zdolny jest dokonać za życia czegoś jeszcze. Co prawda mało kto mógłby pochwalić się uczestnictwem i wielką rolą w misji Thorina, ale Oin czuł, że prawdziwa chwała czeka na niego w podziemiach Khazad Dum. Nawet gdyby poległ zakończył by swoje życie godnie i chwalebnie.
W drużynie Balina pełni funkcję medyka, chociaż w walce mało kto mu dorównuje. Zajmuje się opatrywaniem ran i podawaniem uwarzonych naparów na przeróżne dolegliwości. Podczas walki używa długiego, wysłużonego kostura zakończonego dwoma głowicami rozbijającymi czerepy wrogów.
Ori
Jeden z niewielu krasnoludów, który stara się unikać bezpośredniej walki. Wyjątkowo uzdolniony jeśli chodzi o umiejętność pięknego pisania. Fascynowało go pismo elfów i często go używał. Balin zadecydował, że wesprze kompanię jako jej swoisty kronikarz. Od tej pory na grubym i szerokim skórzanym pasie nosi zawieszoną księgę. Opasłe tomiszcze pięknie okute i odziane w wyprawioną, gładką kozią skórę w kolorze wiśni zapisywane było skrupulatnie i starannie. Szczególnie jeśli coś przykuło wzrok skryby lub zdarzyło się coś niespodziewanego. Takich wydarzeń było wiele toteż księga zapełniała się nadspodziewanie szybko. Ori oczywiście nie puszczał wodzy fantazji jak to artyści mieli przeważnie w zwyczaju. Dla niego najważniejsze było wierne oddanie faktów choć niekiedy pozwalał sobie na poetyckie epitety i nie zwięzłe opisy.
Fimli Tarczownik
Uzbrojony w topór i tarczę jest mistrzem walki defensywnej. Potrafi przytrzymać najgroźniejszego przeciwnika, podczas gdy reszta wojowników rozprawia się z jego towarzyszami. Jego imię znane jest wśród krasnoludzkich wojów dzięki umiejętności władania tarczą. Posługuje się nią na tyle finezyjnie i sprawnie, że wydaje się jakoby żyła swoim życiem i sama przewidywała każdy następny cios przeciwnika i ustawiała się by go sparować ułamki chwil tuż przed uderzeniem.
Siwy krasnolud w walcę dzierży okrągłą tarcze swego ojca Flóina, która jeśli wierzyć karczemnym opowieściom potrafiła zatrzymać smocze zionięcie. Wykonana była ze stopu mitrilu i meteorytowej skały pamiętającej czasy drugiej, a może nawet pierwszej Ery. Wyjątkowo wytrzymała i lekka stawała się niezrównaną w walce z orkami bronią.
Dominik “Rani” Wilk
Dominik postanowił w tym tygodniu malowanie odsunąć na dalszy plan i zajął się częścią fluffową, oto ona:
Ogółem Sigmar walczył z Chaosem, tłumił bunty Nagasha, rozbijał wielkie WAAAAGH ogrów i orków (czy może ogorów i orruków - kwestie sporne w Mortal Realms). Walki trwały przez wiele tysiącleci, ALE...Sigmar wygrał! Taaaaak, Bogowie Chaosu byli niepocieszeni, Nagash miał mniej dusz w swoim królestwie, a chłopaki do bitki...nie miały się z kim bić. Era Pokoju zapanowała w Mortal Realms.
Trzeba było to czymś uczcić, więc Ludzki Bóg zorganizował WIELKĄ parapetówę, na którą zaprosił KAŻDEGO! Wszak był dobrym władcą i pozwolił swoim byłym wrogom żyć i panować w swoich domenach.
"No spoko" - pomyślał Tzeentch, ale jako, że nie mógł przyjść (miał inne obowiązki w innej, dalekiej galaktyce), wysłał swoją grupę do imprez specjalnych, aby..ktoś z jego domeny był obecny i zabrał trochę jedzenia dla niego (w sumie tylko o to mu chodziło - może ma polskie korzenie? )
Dowódcą pijanej zgrai będzie ten oto pierzasty przyjaciel, potężny shaman Tzaangorów, Tzan'rak. Czemu on?. Nie pije od czasów wojen, na których wspomagał się potężnymi eliksirami, by wzmocnić swoje zaklęcia. No i prowadzi. Przepisy w Mortal Realms nie pozwalają na prowadzenie dysku pod wpływem procentów.
Brak postępów:
Jakob Scholz, Piotrek Pichór - nic nie napisał, Andrzej Probulski - nic nie napisał