środa, 29 marca 2017

Jak z bicza strzelił nam kolejny tydzień zobaczmy co piszczy na warsztatach naszych dzielnych niestrudzonych modelarzy, którzy w pocie czoła tworzą dla nas niezwykłe projekty pełne kolorów, kleju, sklejki, styroduru i jeszcze czegoś.


Paweł “Berdysz” Dąbrowski
W tym tygodniu Pan Berdysz zdecydował się nam jednak coś pokazać. Wiemy już co pojawi się na jego makiecie, uchylił rąbka swojej tajemnicy. Jakieś ogry się tam pojawią, jakieś skarby i no generalnie klimat Frostgrave. Jest to jeden z niewielu projektów przy którym naprawdę można się wzruszyć za sprawą starych modeli ogrów które są pewnie w wieku ekipy Hammerhood. Jesteśmy bardzo ciekawi jak będą ze sobą współgrały te oldschoolowe pacynki z nowym tworami do frostgrave. W końcu ten ogr mogłby być tatą barbarzyńców… Pragniemy także zwrócić uwagę na umiejscowione na makiecie coś, oraz coś… zapowiada się dobrze. Tutaj: https://zapomocaberdysza.wordpress.com/2017/03/26/parada-armii-odslona-druga/ możecie zobaczyć więcej zdjęć i bardziej szczegółowe opisy.
Berdysz.jpg



Staszek 'Liefather' Muszyński

Staszek w tym tygodniu zrobił naprawdę solidne postępy, wyklarowało się jeszcze więcej z ułożeniem makiety, pojawił się kompletny ludzik i naprawdę syty opis postaci.
Corrigan The Seeker – w czasach Starego Świata był sierżantem oddziału mieczników z Nuln, który został rozbity podczas obalenia przez siły Chaosu Auric Bastionu. Od tego czasu wraz z nielicznymi ludźmi, którzy przetrwali tą bitwę ukrywał się w lasach prowadząc partyzancką walkę o przetrwanie, do czasu gdy trafił na oddziały prowadzone na południe przez Felixa Jaegera, wraz z chroniącym go krasnoludzkim zabójcą Gotrekiem Gurnissonem.
            To spotkanie sprawiło, że znalazł się na pokładzie nowego statku Malakaia Makaissona, którego wrak wraz z załogą przetrwał zamrożony w czasie w butelce pod wpływem potężnego czaru maga chaosu.
            Corrigan jest jak wszyscy Relictorzy przepełniony tęsknotą za starym światem i chęcią zimnej zemsty na chaosie za jego utratę. Jako jeden z Knight Questorów większość czasu spędza poza latającym miastem Karak Nuln, będącym siedzibą zastępu Relictorów, wraz ze społecznością ludzi i krasnoludów wywodzących się ze starego świata.
            Od czasu gdy został Knight Questorem odnalazł już kilka reliktów pochodzących ze starego świata. Obecnie jest na tropie najcenniejszego i najbardziej pożądanego przez Reliktorów artefaktu – będącego w posiadaniu magusa Tzeentcha – Vandala Fausta. Poszukiwania tego właśnie maga doprowadziły do jego spotkania z obecnymi towarzyszami.
            Sam Corrigan jest małomówny, wycofany i zdystansowany do istot śmiertelnych królestw, niezależnie od ich rasy, czy przynależności. Czas w obozie spędza siedząc na uboczu i robiąc zapiski, które przenosi do swojego dziennika przechowywanego w podniebnym mieście. Jednak w chwilach dobrego nastroju, zwłaszcza po wypiciu kilku pint piwa, wśród zaufanych towarzyszy potrafi ciągnąć długie i nostalgiczne opowieści o świecie zniszczonym przez chaos i jego bohaterach.”

Od nas propsy za wzmiankę o Gotreku :)

Liefather Tydzień 3 zd 3.JPG




Dominik “Rani” Wilk

Chłopak działa niczym czołg. Konsekwentnie, miarowo do przodu. W tym tygodniu postanowił zaprezentować nam pomalowaną kurkę… znaczy maga… kurko-maga… znaczy maga który jeździ na deskorolce i jest kurką… Maga na dysku… Shamana z nogami kury na latającym talerzu… czyli w skrócie: Shamana Tzeencha.
rani.jpg






Piotrek Pichór
Tutaj również mamy pierwsze postępy, jest całkiem ciekawie i zdecydowanie bardziej nowocześnie niż w przypadku innych projektów :)
Piotrek Pichór.jpg




Mikołaj “Wołek Zbożowy” Włodek

To chyba największe postępy w kwestii pomalowanej figurki ze wszystkich naszych uczestników. Widać, że Wołek zastosował technikę “skończęJednegoLudkaIDopieroWezmęSięZaKolejnegoANieZostawię100RozgrzebanychProjektów” wykorzystywaną przez szamanów w puszczy Amazońskiej. Zaserwowany nam kurczako-gryf ujeżdżany niczym Sasha Gray przez dzielnego Stormcasta ma iście wyzwoleńcze barwy. Podziwiajcie.

Trochę fluff'a do postaci:

Staruszek Matobe jest najstarszy w oddziale, jeśli w ogóle w przypadku nieśmiertelnych Stormcast'ów można mówić o starości. W jego wypadku polega ona na tym, że jako jeden z nielicznych nigdy nie został poddany "przekuciu" w nowe ciało, któremu poddawani są polegli w walce. Od z góra 300 lat Matobe bez przerwy stacjonuje i walczy w Królestwie Metalu. Gdyby tylko zginął, to po "przekuciu" niechybnie dostąpił by zaszczytu mianowania na Naczelnego oddziału. Jednak nie spieszy mu się do tego, bo jak każdy Stormcast pielęgnuje on pamięć o swoim śmiertelnym życiu. Pamięć o dobrych dniach sprzed chwili w której błękitny ogień strawił jego żonę i córkę, pozostawiając w ich miejscu coś kompletnie innego.
Wołek.jpg





Jakob Scholz

Wszyscy budują a Jakob jako jedyny burzy… Chcąc dobrze zaprezentować całą sytuację w środku karczmy zdecydował się na śmiały krok wyburzenia kilku ścian i pewnie kawałka sklepienia… czegóż się nie robi dla sławy #FrytkaZBigBrothera

Zagłębiony w księgi mag rzucił wzrokiem na swojego przysypiającego ucznia. „Nie śpij huncwocie, mamy jeszcze dużo do zrobienia zanim ruszymy do Felstadu.” Przyłapany na drzemce Will szybko podskoczył. „Nie śpię mistrzu, zamyśliłem się tylko nad tym zaklęciem”. Próbował szybko wskazać pierwszą lepszą stronę księgi która akurat była o zapładnianiu świń za pomocą czarów. „Hmmmm, dziwne masz zainteresowanie chłopcze, ale niech Ci będzie. Skoro tak, mam dla Ciebie zadanie związane z Twoimi zainteresowaniami. W północnej części przedmieść Felstadu mieści się stara karczma ‚The Horny Hog’. Udaj się tam i czekaj aż do Ciebie dołączę. Kiedy będziesz na miejscu zacznij werbować dla nas drużynę.” „Tak jest mistrzu!” rzucił szybko Will i zaczął się pakować. „Mistrzuuu, czy masz może trochę złota na podróż?…”

Po dwóch tygodniach podróży górskimi szlakami Will, uczeń czarnoksiężnika Blackbourne'a ujrzał w końcu potężne ruiny zniszczonego legendarnego miasta. „Hmmm, the Horny Hog, dziwna nazwa.” myślał mijając pierwsze zapadnięte w siebie budynki. Pomimo dość zwięzłego opisu miejsca w którym ma się znajdować owa oberża, udało mu się ją dość szybko odnaleźć. W momencie kiedy miał już do niej wejść, ujrzał kilku wędrowców zmierzających w to samo miejsce co on. Na ich czele szedł potężny rycerz. Will postanowił na nich poczekać przed karczmą i ich poznać. „Witajcie mości rycerzu, nazywam się Will i jestem uczniem wielkiego czarnoksiężnika Jasona Blackbourne’a. Czy mogę Wam i Waszym towarzyszom zaproponować trunek?” „Witaj młodzieńcze, jam jest rycerz Roch Stolzenfels, herbu trzy kawki. A oto mój stary druch, Kuno Wittram, bez herbu bo z pospólstwa, ale robi żelazem jak mało który lepiej urodzony. A w tunelach trudno o lepszego kompana.” Wojownik tunelowy kiwnął Willowi tylko głową a tego aż zmroziło. Twardy człowiek był z tego Kuno, i bezwzględny. "Ten z wąsem i w czerwonym kubraczku to towarzyszący nam Bard, Walther Sweetsong. Towarzyszy mi i Kuno na tej wyprawie żeby opisać nasze czyny w balladzie.” ciągnął dalej rycerz z promienistym uśmiechem. "No i jest jeszcze mój sługa, Tom, niesie nasz sprzęt i przyda się przy wynoszeniu skarbów. Jest silny i wytrzymały jak muł. Dosłownie.” „Jestem zaszczycony Was poznać Panowie.” rzekł Will „Chodźmy więc do środka.”

Jakob Scholz.jpeg





Krzysztof “Mrówa” Mrówczyński

W tym tygodniu Mrówa pomalował kilka kiecek oraz jak zawsze płodny w swej prozie niczym Mickiewicz spłodził barwny opis:
Bracia Dror i Gror, Krasnoludzcy Gwardziści

Krasnoludzka Gwardia znana była z najtwardszych i najlepiej przeszkolonych wojowników wśród Ludu Durina, czy inaczej zwanych Długobrodych, prawdopodobnie największego z siedmiu plemion krasnoludzkich.

Zbroje, które nosili były ciężkie, jednakże dawały pełen zakres ruchów wojownikowi. Kolczuga mimo, że stosunkowo krótka doskonale chroniła przed cięciami. Dodatkową ochronę zapewniały pancerze łuskowe i lamelkowe. Głowy chroniły im hełmy okularowe z pełną osłoną twarzy. Całość bogata w zdobienia mosiężne nadające im bardziej szlachetny wizerunek.

Do walki dzierżyli dwuręczne topory,  broń, z którą nie mógł się równać żaden inny oręż w całym Śródziemiu. Opancerzeni od stóp do głów stanowili straż przyboczną królów i przedstawicieli wielkich rodów.

Dror i Gror to przedstawiciele tej elitarnej jednostki. Zrodzeni ze związku Dis i Farina. Co zabawne mówi się, że krzepę odziedziczyli po matce, bowiem ojciec niechętny do walki całe życie spędził na rzemioślę idąc w ślady ojca jubilera. Zresztą jak na krasnoluda Farin był miernej postury, zaś synowie jego tętnili witalnością i krzepą.

W końcu czarnobrody Dror i brązowobrody Gror zaciągneli się do wojska krasnoludzkiego w siedzibie w Ered Luin.  

Po wielkiej bitwie o Erebor zeszli z gór Błękitnych by powrócić do domu swoich rodziców. Biorąc udział w wielu zbrojnych wyprawach mających na celu wyplenienie wrogich sił z bliższych i dalszych okolic grodu wykazali się umiejętnościami i od tej pory przywdziewają rynsztunek Krasnoludzkiej Gwardii.

Pod dowództwem Froin'a, syna Frai'a, ruszają na wyprawę do Khazad Dum.

Nain, Sztandarowy

Nic nie dodaje morali w bitwie bardziej jak łopot drużynowej stanicy powiewającej na znak zdobycia wrogiej warowni.

Nain, stary i zasłużony, był świadkiem wielu bitew, co widoczne po wielu bliznach zdobiących jego niemłode już ciało. Jako weteran w bój nosi krasnoludzką, niebiesko-zieloną chorągiew.

Sztandar, który dany był mu nosić w bitwach przedstawiał sylwetkę czarnego, ereborskiego, legendarnego kruka. Ereborskie Kruki były królewskimi posłańcami, które nosiły sekretne wieści chociażby do Throra, Króla pod Górą. W zamian otrzymywały błyskotki, które zanosiły do gniazd w okolicy Dale i Kruczego Wzgórza. Sojusz z Krukami z Ereboru trwał stulecia, jeśli nie więcej.

Podobnie jak wśród innych stworzeń uznających hierarchię na ich czelę stał wódz. W roku 2491, czyli w momencie gdy Kompania Thorina odbiła Samotną Górę władcą kruków był Roac, syn Carc'a. Ślepnący, powoli zatracający umiejętność latania i o łysej głowie, stary, lecz wielki przedstawiciel swego dumnego rodu.

Lain, Zwiadowca

Mało kto by skojarzył istotę przemykającą między drzewami jak cień z niskim i krępym krasnalem. Mimo, że lekkością kroku nie dorównałby żadnemu z elfów,  łowca Lain bardzo dobrze sprawdza się jako zwiadowca.

Do tej pory, działając w małym oddziale łuczników i toporników patrolował lasy i bezdroża w pobliżu grodu. W razie zauważenia jakiegokolwiek niebezpieczeństwa informacja docierała do grodu długo przed pojawieniem się wojsk wroga. Mało kto zatem był w stanie zaskoczyć obrońców, którzy mieli mnóstwo czasu na przygotowanie się do bitwy, a nawet na zastawienie zasadzki przechylając o wiele szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Lain wśród innych łowców wyróżniał się wielką wprawą w rzucaniu wyważonymi toporkami. Tego typu broń o wiele lepiej od łuków sprawdzała się w pomieszczeniach, szczególnie małych. Prócz tego, jasnobrody krasnolud posiadał bardzo czuły słuch więc potrafił wskazać, z której strony nadchodził wróg bez względu na którym poziomie podziemii znajdowała się kompania. Zwiadowca radził Balinowi, w którą stronę powinni się uda. Rady te wielokrotnie uratowały kompanie od zasadzki zastawionej przez gobliny w ciemnościach Khazad Dum.


Zoom 1.png

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz